Pijani rowerzyści to temat, o którym można powiedzieć bardzo dużo (niestety). Niemniej jednak zdarzają się sytuacje, które trudno przewidzieć.
Na początek mandat
Pierwszym skojarzeniem z pijanym rowerzysta powinien być mandat. Co więcej, właśnie od tego rozpoczyna się historia, która miała miejsce w Zelowie.
Policjanci zatrzymali 57-letniego rowerzystę, który miał 1,5 promila alkoholu we krwi. Gdy weźmie się pod uwagę obowiązujący taryfikator, wychodzi, że należy się 2,5 tysiąca mandatu. Policjanci oczywiście postąpili zgodnie z taryfikatorem, ale wtedy pojawiła się drobna komplikacja. Komplikacja polegająca na tym, że pijany mężczyzna nie przyjął mandatu. Rzecz jasna mógł on to zrobić, ale na tym sprawa nie mogła się skończyć. Kiedy ktoś odmawia przyjęcia mandatu, sprawa trafia do sądu.
Jak już było na wstępie powiedziane, czasami zdarzają się sytuacje, które trudno przewidzieć. Gdy policjanci przejrzeli policyjne bazy danych, okazało się, że rowerzysta to osoba poszukiwana przez Sąd Rejonowy w Bełchatowie (chodzi o odbycie kary pozbawienia wolności za wcześniejszy konflikt z prawem). W takim przypadku policjantom nie pozostało nic innego jak zatrzymanie mężczyzny i osadzenie go w policyjnym areszcie.